Recenzja filmu

Mroczny Rycerz powstaje (2012)
Christopher Nolan
Christian Bale
Gary Oldman

Miasto bez bohatera

Mroczny Rycerz powstał. Dokładnie w roku 2005, kiedy toChristopher Nolanzasiadł na stołku reżyserskim. Po latach chodzenia w ciemnościach, potykając się niejednokrotnie, seria o Batmanie wyszła
Mroczny Rycerz powstał. Dokładnie w roku 2005, kiedy toChristopher Nolanzasiadł na stołku reżyserskim. Po latach chodzenia w ciemnościach, potykając się niejednokrotnie, seria o Batmanie wyszła na światło dzienne. Tak jakFrank Millerw roku 1986, powieścią graficzną "Powrót Mrocznego Rycerza" przywrócił dawną świetność ośmieszonej postaci, tak Nolan zrobił to samo w świecie filmowym kręcąc "Batman - Początek". Jego interpretacja Człowieka-Nietoperza była znacznie mroczniejsza, dojrzalsza, łamiąca schematy kina superbohaterskiego. Sequel, czyli "Mroczny Rycerz" był jeszcze mocniejszym uderzeniem - to za sprawą postaci Jokera, perfekcyjnie zagraną przezHeatha Ledgera, który skradł cały film, odstawiając na bok samego Batmana. Teraz nadszedł czas na zamknięcie trylogii. Co mogę powiedzieć na początek?Nolani tym razem nie zawiódł, dając więcej niż zadowalające zamknięcie historii o Mrocznym Rycerzu, ale...

Gotham 8 lat po wydarzeniach znanych z "Mrocznego Rycerza". Bruce Wayne (w tej roli ponownieChristian Bale) porzucił nocną krucjatę, od kiedy Batman stał się wrogiem publicznym nr 1. W mieście zapanował pozorny porządek i ład. Jednak podziemna organizacja przestępcza z okrutnym Banem (Tom Hardy) na czele rośnie w siłę. W konsekwencji Bruce będzie zmuszony ponownie przywdziać kostium mrocznego mściciela.

Scenariusz garściami czerpie z takich komiksów jak "No Man's Land", "Knightfall" czy wspomnianego wcześniej "Powrotu Mrocznego Rycerza". Dzięki temu powstała ciekawa mieszanka, w której fani mogą doszukiwać się wielu nawiązań czy smaczków. Fabuła jest rozbudowana, a to za sprawą postaci, których w tej części jest od groma, wiele nowych. Niektóre, dobrze znane widzom jak Alfred lub Gordon dostały więcej czasu ekranowego niż zazwyczaj (oczywiście zaliczam to na plus - ich wątki ukazane są znakomicie), zaś postacie drugoplanowe - John Blake, Selina Kyle czy Bane - chwilami są tak eksponowane, że wydają się być pierwszoplanowe. Jednak w fabule najbardziej widoczny jest wątek psychologiczny Wayne'a, ukazanie jego zmagań fizycznych, jak i psychicznych, gdzie wyłania nam się obraz postaci udręczonej, słabej, nie mogącej poradzić sobie z poczuciem winy i strachem. Chyba pierwszy raz (poza "Watchmen") ukazano postać superbohatera w tak skrajny sposób.

Natłok postaci - mimo że niezwykle ciekawych - nie wychodzi filmowi na dobre, a już na pewno nie samej postaci Batmana, którego w pełnej krasie uświadczymy w akcji, nie więcej niż 20 minut czasu ekranowego (a film trwa prawie 3 godziny!). Mógłbym nawet powiedzieć, żeNolanjest konsekwentny - on nigdy nie nakręcił filmu stricte o Batmanie. Wykorzystywał tę postać (całą markę?), aby opowiedzieć to, co sam chciał, nie dając tak naprawdę fanom filmu o ich ulubionym bohaterze. To chyba mój największy zarzut do całej trylogii. Jednak tutaj nie przeszkadza to tak mocno jak w "Mrocznym Rycerzu".Nolansprytnie nas do tego przyzwyczaił.

Technicznie, jak to zazwyczaj uNolana, jest bez zarzutu, na czele ze wspaniałym montażem. Podobnie sama reżyseria. Oczywiście, nie zaprzeczam, że kilka wpadek było (i technicznych, i fabularnych), jednak nie przeszkadzały one w ogólnym odbiorze filmu. Muzyka, choć wciąż odtwórcza i na "jedno kopyto", tutaj sprawdza się idealnie i słucha jej się przyjemnie. Rzemieślnicza robota. Czyli dość typowo dlaHansa Zimmera.

Osobny akapit należy się obsadzie.Christian Balewypada dobrze, jak poprzednio gra przekonująco, jednak jego występ w roli Wayne'a zaczynał pomału nużyć i męczyć. Najwyższą aktorską klasę ponownie pokazałMichael Caine. Jak nikt inny umie przekazać prawdziwe emocje, a monologi Alfreda, choć patetyczne, w ustachCaine'abrzmią doniośle i niezwykle emocjonująco. Brawa należą sięJosephowi Gordonowi-Levittowi, który ukazuje jaki drzemie w nim potencjał aktorski (co widać już w filmie "Incepcja" i "500 dni miłości"), orazMarion Cotillard. Jednak najbardziej na ekranie błyszczyTom HardyiAnne Hathaway.Pierwszy w roli Bane'a jest taki jak powinien - brutalny, wielki, groźny, ale i piekielnie inteligentny. Za toAnnejako Selina Kyle to małe mistrzostwo świata: niebezpieczna, ale i uwodzicielska - jednym słowem cudowna... i wspaniale zagrana.

Tak więc nowy Batman rozczarowuje? Troszkę na pewno. Jednak to wciąż wspaniałe kino: mroczne, brutalne (pomimo ograniczenia wiekowego PG-13) i znacznie bardziej inteligentne niż inne ekranizacje komiksów. W wyobrażeniu wielu fanów pewnie nie tak miało wyglądać zwieńczenie tej wspaniałej trylogii i być może teraz także i mnie chodzą takie myśli po głowie, jednak dwie rzeczy są pewne:Nolanpodniósł z klęczek Batmana, pokazując go tak jak powinien wyglądać w XXI wieku zamaskowany heros, a treści jego filmów są w naszych czasach niezwykle aktualne, a przede wszystkim - nie poszedł na skróty budując swoją wizję Gotham i jego mieszkańców. A druga sprawa: siedząc w kinie, przez te 3 godziny byłem oczarowany. I chyba to wystarczy. Przynajmniej mnie.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Rok 2004, znany i ceniony reżyser Christopher Nolan postanawia podjąć się próby wskrzeszenia legendy... czytaj więcej
"Mroczny Rycerz powstaje" zawitał w końcu do polskich kin. Najbardziej wyczekiwana produkcja tego lata, a... czytaj więcej
Długo wyczekiwana ostatnia część trylogii Christophera Nolana wreszcie doczekała się swej światowej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones